Digitalizacja zbiorów bibliotecznych – forma ochrony i szansa na upowszechnianie informacji
Digitalizacja w celu archiwizacji i ochrony zbiorów
Digitalizacja w celu ułatwienia dostępu do zbiorów
Digitalizacja celem ekologii i ochrony środowiska
Artykuł jest skróconą wersją mojej pracy dyplomowej pt. „Digitalizacja zbiorów bibliotecznych – forma ochrony czy szansa na upowszechnianie informacji? Analiza piśmiennictwa bibliologicznego za lata 2006-2010”. Celem pracy było przybliżenie tematyki digitalizacji, przedstawienie i porównanie różnych zastosowań, wad i zalet, a także ukazanie jej doniosłego znaczenia i potencjału. Cała praca dostępna jest w Internecie.
W niniejszym artykule dążę do uzyskania odpowiedzi na pytanie: w jakim stopniu digitalizacja jest formą ochrony zbiorów, a na ile szansą na upowszechnianie informacji. Czy digitalizacja jest pożyteczna, niezbędna czy może stanowi bibliotekarską fanaberię? Chciałbym spojrzeć na to zagadnienie szerzej, nie tylko z punktu widzenia relacji biblioteka-czytelnik, ale dostrzec w digitalizacji również aspekt polityczny, ekonomiczny, kulturalny i ekologiczny.
Digitalizacja w celu archiwizacji i ochrony zbiorów
Wiele bibliotek posiada w swych kolekcjach bardzo cenne zbiory. Są one dostępne w różnej formie i różnym stanie. Należy się im, jako zabytkom, „białym krukom” i rzadkim okazom piśmiennictwa, wyjątkowy szacunek i traktowanie, aby przetrwały dla następnych pokoleń. Współczesne książki i czasopisma też powinny podlegać ochronie. W przyszłości część z nich też stanie się zabytkami, więc najlepiej zadbać o nie już teraz.
Dlaczego zbiory niszczeją? Co im zagraża?
Przyczyny degradacji tradycyjnych zbiorów bibliotecznych można podzielić na dwie grupy.
Pierwszą z nich są czynniki wewnętrzne. Prowadzą do autodestrukcji zbioru, płyną z niego samego. Jest to przede wszystkim stan chemiczny, jakość wykonania, wiek. To wszystko może przyspieszyć proces naturalnego starzenia. Druga grupa zagrożeń dla zbiorów to czynniki zewnętrzne. Występują one znacznie częściej. To między innymi niewłaściwe warunki przechowywania i udostępniania zbiorów. Słowem – wszystko, co szkodzi zbiorom i pochodzi z otoczenia, ze środowiska: nieodpowiednia temperatura i wilgotność, nasłonecznienie, zanieczyszczenie powietrza, gryzonie, owady, grzyby, bakterie, niedbałość człowieka, akty wandalizmu, klęski żywiołowe, wojny.
Treścią procesu rozwoju jest walka między nowym a starym, między tym co się rodzi i rozwija, a tym co umiera. W bibliotekarstwie także spotykamy się z dwoma przeciwstawnymi siłami. Przyroda dąży do zagłady zbiorów i do przekształcenia ich w inną formę istnienia materii, a człowiek walczy z przyrodą o zachowanie swojego dorobku zgromadzonego przez wieki. Chodzi o to, by tę walkę z procesami destrukcji wygrać, lub przynajmniej odłożyć przegraną w czasie, wygrywając małe bitwy. Jak tego dokonać? Jak odłożyć w czasie przegraną w walce o zbiory? Można uczynić to na kilka sposobów.
Po pierwsze, można zapobiegać niszczeniu zbiorów poprzez profilaktykę. Należy odpowiednio zabezpieczyć materiały biblioteczne poprzez odpowiednie warunki ich przechowywania: lokalizację budynku, temperaturę, wilgotność, ekspozycję na światło, skład powietrza.
Kolejną metodą zabezpieczania zbiorów bibliotecznych przed zniszczeniem jest ich konserwacja. Polega ona na doprowadzaniu dokumentów do jak najlepszego stanu lub – jeśli to konieczne – ich restauracji i rekonstrukcji. Konserwacja, w przeciwieństwie do profilaktyki, dotyczy dokumentów, które już z jakiegoś powodu zostały dotknięte przez niszczące procesy. Dokonuje się np. napraw introligatorskich zbiorów zaniedbanych i zaczytanych (zmiana oprawy, klejenie, szycie), dezynfekcji i dezynsekcji zbiorów zainfekowanych, oczyszczania, laminacji, liofilizacji jednostek zalanych, czy odkwaszania dzieł wydanych na kwaśnym papierze.
Czy profilaktyka i konserwacja są wystarczające dla bezpiecznego zachowania zbiorów? Pozwolą jedynie odsunąć w czasie to, co i tak nieuniknione. Nawet najlepiej przechowywane i zakonserwowane materiały nie przetrwają kolejnych wieków. Procesu starzenia nie da się zatrzymać. Papier nieustanne będzie się rozkładał – taka jest jego specyfika. Poza naturalnym starzeniem, zbiory będą dotykać także inne nieszczęścia. Czy istnieje zatem taka metoda zabezpieczania zbiorów, która pozwoli im przetrwać więcej zagrożeń, a może nawet i żyć wiecznie? To tworzenie kopii zapasowej zbioru poprzez jego digitalizowanie.
Bardzo trudna może okazać się ochrona tradycyjnych zbiorów bibliotecznych w razie wojny. Wystarczy wspomnieć chociażby kradzież Biblioteki Załuskich przez carycę Katarzynę II, zagładę zbioru Potockich z Wilanowa, Zamoyskich z Podzamcza czy unicestwienie Biblioteki Ordynacji Krasińskich[1]. Podobny los spotkał zbiory raperswilskie, które zostały przewiezione do Polski w roku 1927 r. i spłonęły w czasie wojny, podobnie jak niemal cała Biblioteka Narodowa w Warszawie. Niezmierzone było barbarzyństwo najeźdźców niemieckich, którzy doprowadzili polskie biblioteki do ruiny, niektóre niszcząc doszczętnie, a jeszcze inne wywożąc. Oddziały Wehrmachtu z zaciekłością paliły książki wydane w języku polskim. Wiele trafiło na makulaturę. Niektórymi zasypywano koryta rzek[2]. Faszyści sprawili, że te zbiory, które mimo wszystko ocalały, często nosiły ślady broni, ognia i polskiej krwi, a te które były ewakuowane przed wojenną zawieruchą w przypadkowe miejsca, również były zniszczone[3].
Przyjmowanie, że historia się zatrzymała i że już nie będzie więcej wojen to idealizm. Historia toczy się cały czas, a historia ludzkości jest jak dotąd historią wojen. Biblioteki powinny się w miarę możliwości przygotować na taki scenariusz i opracować już teraz, w czasie pokoju, plany ochrony zbiorów na wypadek wojny. Z pomocą przyjdzie tu digitalizacja.
Dopiero po II wojnie światowej bibliotekarze i archiwiści uświadomili sobie potrzebę posiadania kopii „zapasowej” zbiorów, nazywanej powszechnie „archiwalną”[4]. Do wielkich strat kulturowych w tej dziedzinie przyczyniła się, oprócz barbarzyństwa hitlerowskiego, niedbałość polskich władz o dziedzictwo narodowe. Zbiory nie były dobrze zabezpieczone. Mikrofilmowania po raz pierwszy użyto w 1870 roku – prawie 70 lat przed napaścią faszystów. Dlaczego zatem Polska utraciła bezpowrotnie tak wiele bezcennych materiałów bibliotecznych? Dlaczego zbiory były kopiowane w bardzo małym stopniu? W latach 1935-1938 sfotografowano zaledwie 10000 stron materiałów bibliotecznych[5]. Dlaczego kopie te nie były ukryte w bezpiecznym miejscu, zwłaszcza, że wojnę można było przewidzieć przed jej wybuchem? Faszyzm nie powstał z dnia na dzień, jego agresja nasilała się. Był to niewybaczalny błąd przedwojennych władz, kosztujący nas stratę większości piśmiennictwa, milionów woluminów. Było to narażenie Polski na utratę tożsamości narodowej. Należy wyciągnąć z tego wnioski i nie powtórzyć tego błędu w przyszłości.
Digitalizacja to bardzo dobra metoda zabezpieczenia zbiorów, nie tylko przed wojną, ale także przed innymi zagrożeniami, z którymi spotykamy się na co dzień. Cyfrowe kopie, pod warunkiem odpowiedniego zarządzania, są teoretycznie nieśmiertelne. Nie dotknie ich ogień, woda, zaczytanie, czynnik biologiczny ani naturalny rozkład. Jak zarządzać takimi cyfrowymi materiałami, żeby ich nie stracić?
Przede wszystkim należy zapoznać się z istniejącymi na rynku nośnikami danych cyfrowych. Do celów archiwizacyjnych w bibliotekarstwie stosuje się obecnie przede wszystkim płyty CD, DVD oraz dyski twarde.
Producenci określają trwałość płyt kompaktowych na około 100 lat,[6] jednak nikt tego jeszcze nie sprawdził, jako że produkowane są znacznie krócej. Jeśli chodzi o dyski twarde – zainstalowane w systemach dyskowych potrafią współpracować w taki sposób, że odporność na awarie jest bardzo duża.
Należy przyjąć założenie, że plik istniejący w jednej kopii – nie istnieje. Nie powinno się zatem bezgranicznie ufać cyfrowym nośnikom i zawsze tworzyć zapasową kopię danych, najlepiej na nośniku innego typu. Powszechne są bowiem przypadki utraty wyników wielu miesięcy pracy. Gdy ktoś pożegna się z cyfrową kolekcją rodzinnych zdjęć, zapewne skończy się tylko na kilku niecenzuralnych słowach. Gorzej, gdy w „nicość” obrócą się ważne dane, takie jak prace dyplomowe tuż przed ich oddaniem, materiały, od których zależy los przedsiębiorstwa, czy też zdigitalizowane zbiory biblioteczne. Strata będzie wyjątkowo dotkliwa i może mieć poważne konsekwencje.
Dane cyfrowe są ulotne, ich strata przychodzi zazwyczaj nagle. Jednakże postać cyfrową cechuje jedna, bardzo ważna zaleta: dane bardzo łatwo przed utratą zabezpieczyć. Proces kopiowania nie narusza spójności i treści danych cyfrowych. W przypadku danych analogowych, każde kolejne powielenie skutkuje utratą ich części. Postać cyfrowa jest łatwa do kopiowania i zapisanie danych na dwóch nośnikach, zamiast na jednym, nie stanowi żadnego problemu, zwłaszcza, że zarówno dyski, jak i płyty są coraz tańsze i coraz bardziej pojemne. Im więcej takich kopii powstanie, tym lepiej zbiory będą chronione. Automatyzacja procesów komputerowych upraszcza sam proces kopiowania. Łatwość powielania danych cyfrowych rekompensuje stosunkowo niską, w porównaniu do tradycyjnych materiałów, jak pergamin czy papier, trwałość nośnika.
Najlepiej przechowywać nośniki z kopiami w kilku różnych miejscach. W tej kwestii zaletą digitalizacji jest fakt, że nośniki cyfrowych danych mają niewielkie rozmiary w porównaniu do zbiorów tradycyjnych. Twardy dysk zajmuje tyle miejsca co mała książka. Płyta CD i DVD jeszcze mniej. Daje to zbiorom cyfrowym ogromną przewagę nad tradycyjnymi, jeśli chodzi o ich przechowywanie. Ideałem byłaby sieć podziemnych schronów rozsianych po całej Polsce, w których można by ukrywać nośniki należące do bibliotek. Poza schronami można wykorzystać odpowiednio wytrzymałe sejfy, umieszczone w piwnicy każdej takiej placówki. Przewagą podziemnego schronu, zależnie od jego typu, jest możliwość zabezpieczenia urządzeń elektronicznych, w tym dysków twardych, przed impulsem elektromagnetycznym, który powstaje w wyniku np. wybuchu bomby atomowej. Dzięki swoim niewielkim gabarytom i składowi chemicznemu, łatwo zabezpieczyć nośniki przed wszystkim tym, co szkodzi zbiorom tradycyjnym. Miejsce przechowywania nośników nie stanie się siedliskiem różnego rodzaju szkodników, ponieważ powinno być szczelnie zamknięte. Łatwo utrzymać czystość w niewielkiej serwerowni. W magazynie bibliotecznym jest to dość trudne do osiągnięcia. Sejf lub schron przy okazji zabezpieczy swą zawartość przed pożarem, powodzią, wandalizmem i kradzieżą.
Należy z rozsądną rezerwą podchodzić do „żywotności” najnowszych nośników, nie ufać zapewnieniom producentów i co kilka lat kopiować dane na inny dysk czy inną płytę. Należy mieć na uwadze postęp technologiczny i w razie potrzeby dokonywać konwersji danych na coraz nowocześniejsze formaty i nośniki.
Jeszcze jedną ważną zaletą digitalizacji jest to, że chroni ona oryginalny, tradycyjny egzemplarz, opóźnia jego zniszczenie. Jak to możliwe? Dzieje się tak dlatego, że ograniczone do minimum zostaje korzystanie z oryginału, na rzecz jego cyfrowego odpowiednika. Podczas gdy cenne zbiory są bezpiecznie przechowywane w odpowiednich warunkach, ludzie mają dostęp do ich treści zapisanej cyfrowo. Człowiek to wielkie zagrożenie dla materiałów bibliotecznych – obchodzi się z nimi nieostrożnie, kradnie je, przenosi bakterie itd. Digitalizacja sprawia, że podczas korzystania ze zbiorów ludzie nie narażają ich na zniszczenie lub utratę.
Cyfrowe zbiory, które mają przetrwać kolejne dziesięciolecia, przechowywane są w tzw. repozytoriach. Repozytorium to archiwum cyfrowych zbiorów, w przeciwieństwie do biblioteki cyfrowej, nie przeznaczone do bezpośredniego udostępniania. Repozytoria przechowują najwyższej jakości kopie wzorcowe, a biblioteki cyfrowe zwykle udostępniają kopie pochodne (użytkowe), o jakości wystarczającej do udostępniania, skompresowane. Przeznaczeniem repozytoriów jest ochrona zbiorów poprzez ich odświeżanie, okresowe sprawdzanie sum kontrolnych, przenoszenie na inne nośniki, konwertowanie w razie konieczności na inne formaty. Nie można przegapić narodzin nowych technologii. W obecnych czasach jednak nie stanowi to dużego problemu – producenci sprzętu i oprogramowania na ogół dbają, by zachowana była kompatybilność wsteczna.
Do wad digitalizacji należy zaliczyć to, że do ich odczytania wymagany jest sprzęt elektroniczny. Każdy sprzęt elektroniczny zasilany jest energią elektryczną. Co będzie, jeśli nastąpi sytuacja kryzysowa i ludzie zostaną pozbawieni energii elektrycznej? Nośniki danych staną się bezużyteczne, a cyfrowe zbiory po pewnym czasie zginą. Surowce naturalne zmierzają do wyczerpania się, a to przede wszystkim z surowców naturalnych produkuje się prąd elektryczny. Wydobycie ropy naftowej z roku na rok spada, maleje liczba odkrywanych pól naftowych. Energetyka jądrowa korzysta z coraz uboższych rud uranu. Węgiel nie nadaje się do masowego stosowania na dłuższą metę bo jego spalanie zanieczyszcza środowisko, poza tym eksploatowane złoża są coraz niższej jakości[7].
Digitalizacja w celu ułatwienia dostępu do zbiorów
Archiwizacja zbiorów bibliotecznych interesuje i dotyczy przede wszystkim bibliotekarzy. Chodzi o to, by zbiory przetrwały w ich oryginalnej postaci. Czytelnikom, użytkownikom bibliotek digitalizacja służy w innym celu – w aspekcie łatwiejszego dostępu i korzystania z treści zbiorów. Także tu digitalizacja daje wielkie możliwości, największe jak dotąd w historii ludzkości.
Ludziom z przełomu XX i XXI w. przyszło żyć w czasach ogromnego rozwoju technologicznego. Komputery i Internet coraz mocniej wkraczają w nasze życie. Można powiedzieć, że nasze funkcjonowanie stopniowo przenosi się w przestrzeń wirtualną. Powstały także internetowe biblioteki. Jedną z podstawowych misji biblioteki jest udostępnianie zbiorów w jak największym zakresie, jak największej liczbie osób. Misję tę bardzo dobrze można wykonywać właśnie przez Internet. Z pomocą przychodzi tu digitalizacja. Zalety digitalizacji, jako formy udostępniania zbiorów, pozwoliła wykorzystać dopiero biblioteka cyfrowa.
Biblioteka cyfrowa pozbawiona jest wad i ograniczeń, typowych dla konwencjonalnej biblioteki, którą tworzą lokal, zbiory w postaci naturalnej, kadra zapewniająca dostęp i informująca o przechowywanych materiałach.
Cyfrowa postać jest bardzo łatwa w reprodukcji i podczas kopiowania nie traci swoich właściwości, kopia jest identyczna z oryginałem. Cyfrowa natura jest zatem idealna do zastosowań internetowych. Nic nie stoi na przeszkodzie, by bardzo wiele osób jednocześnie zapoznawało się z treścią tego samego dokumentu. Problem ograniczonej liczby woluminów nie ma w bibliotece cyfrowej najmniejszego znaczenia.
Dostęp do cyfrowych zbiorów jest nieograniczony także w wymiarze czasowym. Nie trzeba czekać na udostępnienie książki i pamiętać o dacie jej oddania. Biblioteka cyfrowa jest czynna całą dobę (z wyjątkiem okresowo przeprowadzanych prac konserwacyjnych). Dostępu do zbiorów nie ograniczy również położenie biblioteki. Nie trzeba nawet wiedzieć, gdzie znajduje się najbliższa placówka, gdyż zbiory można przeglądać z dowolnego miejsca na świecie.
Korzystanie z większości bibliotek cyfrowych nic nie kosztuje – wystarczy mieć tylko odpowiednie urządzenie i dostęp do Internetu. Nie ma opłat za zapisanie się do biblioteki, ponieważ nie trzeba mieć nawet karty bibliotecznej. Nie istnieją tu żadne kary. Ponieważ prowadzenie biblioteki cyfrowej pociąga za sobą niemałe koszty związane z digitalizacją zbiorów, zatrudnieniem personelu oraz zapewnieniem miejsca na serwerze, niektóre biblioteki pobierają pewną opłatę za dostęp do swych materiałów. Ma to jednak miejsce za granicą, w Polsce jest mało rozpowszechnione[8]. Biblioteka nie może stać się sklepem internetowym, przeczyłoby to jej misji.
Zapoznawanie się z zawartością biblioteki cyfrowej jest proste i wygodne. Każdą publikację można od razu obejrzeć, oceniając jej przydatność, w razie potrzeby wybrać inną. W tradycyjnej bibliotece, bez wolnego dostępu do półek, jest to niemożliwe. Użytkownicy mają ponadto do dyspozycji szereg szczegółowych kryteriów wyszukiwania. Wielkim atutem cyfrowego dokumentu jest możliwość wyszukiwania pełnotekstowego. Jeśli dokument ma postać tekstową, można odszukać występujące w nim słowa, zdania, frazy. Oznacza to zatem koniec wertowania całej książki w poszukiwaniu interesującego nas fragmentu.
Wypożyczanie międzybiblioteczne polega na udostępnianiu materiałów bibliotecznych przez daną bibliotekę innej bibliotece. W ten sposób czytelnik ma dostęp do zbiorów wszystkich bibliotek w kraju i na świecie. Można dokonać tego metodą tradycyjną. Wysyła się wtedy drogą pocztową wolumin z jednej biblioteki do drugiej. Bywa, że zamiast woluminu przesyła się jego analogową reprodukcję. Proces ten jest kosztowny i czasochłonny. Okres wędrowania tzw. rewersu okrężnego z biblioteki do biblioteki i poszukiwanie określonej pozycji trwa w wielu przypadkach bardzo długo[9].
Digitalizacja ułatwia wypożyczanie międzybiblioteczne. Nie ma sensu przesyłanie materiałów bibliotecznych pocztą oraz tworzenie ich kserokopii. Wszelkie niedogodności z tym związane eliminuje technologia informacyjna. Po pierwsze, w przeciwieństwie do przesyłki pocztowej, przesłanie cyfrowego odpowiednika przez Internet nic nie kosztuje. Po drugie, w ogromnym stopniu oszczędza czas czytelnika – katalogi bibliotek umieszczone są większości w Internecie, co pozwala wyeliminować rewers okrężny. Oprócz tego, nie trzeba czekać na przesyłkę. Wiele dokumentów, które zostałyby wypożyczone międzybibliotecznie, jest już zdigitalizowanych. Jeżeli nie, nowo zdigitalizowany na życzenie innej biblioteki dokument, można przy okazji wcielić do cyfrowej kolekcji. Biblioteki cyfrowe stanowią bardzo dobrą alternatywę dla wypożyczania międzybibliotecznego. Forma udostępniania skanów coraz powszechniej zastępuje „kserokulturę” wszechobecną w bibliotekach.
Internet to medium, którego nie da się całkowicie ocenzurować. Zawsze pozostanie miejscem, gdzie mogą być publikowane dowolne treści. Dopóki Internet istnieje, bez trudu można podłączyć do niego dowolny komputer i zdobyć różne informacje. Nie da się tego powstrzymać. Jedyną możliwością zablokowania Internetu jest jego całkowite odłączenie, choć i to nie będzie proste, ponieważ istnieją niezależne sieci lokalne, a ludzie na własną rękę będą tworzyć nowe połączenia, np. bezprzewodowe przy pomocy Wi-Fi. Widać zatem, że mimo narzucania różnych ograniczeń, nie można całkowicie zablokować rozpowszechniania informacji w Internecie. Pomóc to może np. narodom zniewolonym w odzyskaniu niezależności, czy ludziom, którzy chcą wyrazić swoje poglądy, inne niż te przyjęte jako jedynie słuszne. Publikacje drugiego obiegu, kiedyś drukowane, dziś mogą być w dużej części elektroniczne. Biblioteki cyfrowe pozwalają pokonać cenzurę.
Digitalizacja umożliwia dotarcie do wiedzy ludziom, którzy nie mogą jej zdobywać tradycyjnie. Przykładem mogą tu być niepełnosprawni. Z niepełnosprawnością fizyczną lub psychiczną łączy się nierozerwalnie niepełnosprawność społeczna. Ludzie niepełnosprawni chcą, tak samo jak sprawni, w pełni uczestniczyć w życiu publicznym, w tym między innymi być użytkownikami bibliotek. Wyprawa do biblioteki może być jednak dla niektórych z nich mocno utrudniona, wręcz niemożliwa. Wtedy z pomocą przyjdzie biblioteka cyfrowa. Dzięki niej niepełnosprawni mogą mieć dostęp do zbiorów bibliotecznych nie wychodząc z domu. Lektura pozwala przenieść się, dzięki wyobraźni, w lepszy świat, zapomnieć o ułomności ciała. Osoby niedowidzące też skorzystają na cyfrowym udostępnianiu, jako że pozwala ono na odpowiednie powiększenie obrazu, umożliwiając zapoznanie się z treścią dokumentu. Niewidomi również odniosą korzyści – trwają prace nad elektronicznym wyświetlaczem znaków w alfabecie Braille'a. Przydatne bywają też syntezatory mowy.
Wielu ludzi mieszka z dala od biblioteki, na wielkich równinach w Australii, na bezkresnych połaciach Rosji, Mongolii, Kanady, w dżunglach w Ameryki Południowej, na pustyniach w Afryce. Mieszkańcy tych terenów niekiedy muszą poświęcić kilka dni, by dotrzeć do najbliższego miasta. Dla niektórych z tych ludzi Internet to jedyny sposób dotarcia do informacji. Dzięki digitalizacji nie muszą być oni odizolowani od wiedzy zgromadzonej w bibliotekach.
Biblioteki cyfrowe pozwalają całym narodom na wzajemne zapoznawanie się ze swoim dziedzictwem. Może mieć to wymiar internacjonalistyczny i patriotyczny. Elektroniczne udostępnianie rozbudza potrzeby poznawcze, poszerza horyzonty, wznosi zdobywanie wiedzy na poziom międzynarodowy.
Podobnie ma się sprawa z wydawnictwami naukowymi, specjalistycznymi oraz innymi książkami i czasopismami o niszowej tematyce. Zdecydowanie lepiej umieszczać je w Internecie niż drukować. Trafią wówczas do większej liczby odbiorców, ich mały nakład nie będzie stanowić przeszkody w dotarciu do nich wszystkim zainteresowanym. Zdarzyć się może, że trzeba będzie skorzystać z pracy pewnego autora, wydanej w zaledwie kilku egzemplarzach na potrzeby np. uczelni położonej w odległej części kraju. Rzadkie czasopismo fachowe może nie być kolportowane na obszarze naszego miasta. Technologia informacyjna przychodzi tu z pomocą i likwiduje przeszkody uniemożliwiające dostęp do dokumentu.
Udostępnianie zbiorów cyfrowych natrafia na jedną, poważną barierę – ograniczenia wynikające z prawa autorskiego. Prawo autorskie wywiera ogromny wpływ na wiele aspektów funkcjonowania biblioteki tradycyjnej. Determinuje rodzaj usług oferowanych przez placówkę, jej działania w zakresie archiwizacji i udostępniania zbiorów[10]. W bibliotekach elektronicznych problem prawa autorskiego jest jeszcze większy. Pojawiają się tu znów dwie sprzeczne tendencje. Wydawcy, koncerny medialne i producenci chcą jak najlepiej chronić swe interesy i ograniczać zbyt łatwy przepływ informacji. Użytkownicy, z kolei, dążą do jak najszerszego dostępu do informacji, do zniesienia prawnych ograniczeń. Bibliotekarze, jako reprezentanci użytkowników, powinni zadbać, by nie łamali oni prawa. Idealną sytuacją byłby brak majątkowego prawa autorskiego i autorzy tworzący dla dobra całej ludzkości, nie dla swojego interesu. Źle, że zdobywanie wiedzy zostaje skrępowane przez czyjąś chęć wzbogacenia się, przez gospodarkę rynkową. Dopóki istnieje jednak taki model gospodarki, dopóty zysk będzie sprawą nadrzędną w stosunku do zdobywania wiadomości przez ludzi. Dla biblioteki najważniejszy powinien być użytkownik i zaspokojenie jego potrzeb informacyjnych. Przestrzeganie prawa autorskiego nie powinno być jedynie przykrym obowiązkiem, unikaniem kłopotów. A prawo autorskie staje się coraz ostrzejsze. Czas trwania majątkowych praw autorskich stale wydłuża się. W PRL okres ten wynosił 20 lat – obecnie trwa aż 70 lat od śmierci autora[11]. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości trzeba będzie czekać jeszcze dłużej. Po upływie tego czasu można, bez obaw o konsekwencje prawne, zdigitalizować i upowszechnić dzieło.
Prawo autorskie, przeszkadzające w wolnym dostępie do informacji, często jest łamane. Digitalizacja stwarza wielkie możliwości dla nielegalnego obrotu publikacjami. Ludzie na własną rękę skanują materiały i umieszczają je w Internecie. Z punktu widzenia użytkownika, nie wydawcy, innych pośredników i autora, wydaje się to procesem korzystnym. Książki obecnie nie są tanie. Wystarczy, że w zakup publikacji zainwestuje jedna osoba, a czytać mogą ją wszyscy. Jednakże, wadą amatorskiej digitalizacji jest to, że nie jest digitalizacją profesjonalną. Jest chaotyczna, gdyż brak jej jakichkolwiek standardów, zasad i planowania. Zaczynając od początkowych etapów popełniania tego przestępstwa, techniczny proces przygotowania plików przebiega w bardzo rozmaity sposób. Używane są różne rozdzielczości i różne formaty. W pirackiej digitalizacji nie ma zasad opisu fizycznego i rzeczowego – metadane są ograniczone jedynie do nazwy autora i tytułu publikacji. Gdy takie pliki są już gotowe, ludzie umieszczają je w nieprzystosowanych do tego celu serwisach internetowych. Wyniki pracy dublują się. To wszystko utrudnia dostęp do pirackich zbiorów, a ich nieprofesjonalność może zniechęcić do dalszego korzystania z dobrodziejstw digitalizacji, nawet tej profesjonalnej. Użytkownik najbardziej chciałby korzystać ze zbiorów legalnie, ale jeśli nie ma takiej możliwości, wolałby ujrzeć pirackie zbiory na ekranie swojego komputera w profesjonalnym wykonaniu, w pirackiej bibliotece cyfrowej z prawdziwego zdarzenia. Do powstania takiej wyjątkowej formuły dostępu do zbiorów w Polsce jeszcze nie doszło.
Digitalizacja celem ekologii i ochrony środowiska
Obecnie trudno wyobrazić sobie życie bez papieru. W ciągu roku mieszkaniec Ziemi zużywa go średnio 54 kg, a jego światowa produkcja wynosi aż 367 mln ton[12]. Do produkcji papieru, nie wdając się zbytnio w techniczne szczegóły, używa się wielkich ilości wody, surowców drzewnych jak np. celuloza oraz różnych chemikaliów – klejów, barwników, wybielaczy. Poza tym, fabryki papieru wymagają zaopatrzenia w dużą ilość energii elektrycznej – pozyskiwanej obecnie ze źródeł nieprzyjaznych naturze. Zubożanie drzewostanu, zanieczyszczenie wód, gleby, powietrza – to domena współczesnego przemysłu – nie tylko papierniczego.
Można produkować papier np. z bawełny lub trawy. Można pozyskiwać papier z recyklingu, z makulatury. Można minimalizować użycie szkodliwych chemikaliów w procesie produkcji. Można w papierniach odzyskiwać wodę i energię. Można ostatecznie oszczędzać papier, drukując dwustronnie lub stosować mniejszą czcionkę. Można nawet do minimum ograniczyć użycie papieru jako materiału piśmienniczego i stosować go jedynie np. zamiast toreb z tworzywa sztucznego czy do produkcji papieru toaletowego.
Domeną tradycyjnej biblioteki jest papier. Do korzystania z materiałów cyfrowych papier nie jest potrzebny, a zamiast niego używane jest elektroniczne urządzenie. Urządzenia takie, same w sobie, też nie są przyjazne dla środowiska. Mogą być jednak wykorzystywane wielokrotnie i mogą pomieścić wiele różnych dokumentów, dzięki czemu można będzie w przyszłości wyeliminować papier. Jakie to urządzenia? Najczęściej do odczytania danych cyfrowych wykorzystuje się komputer, telefon komórkowy, smartfon, palmtop, tablet. Wybór urządzeń, na których można czytać, jest dość szeroki. Możliwości nie kończą się na wymienionych wyżej. Wszystko zależy od uporu i pomysłowości użytkownika – dokumenty można wyświetlać na bardzo wielu, odpowiednio zaawansowanych urządzeniach wyposażonych w wyświetlacz, chociażby w odtwarzaczu muzycznym, telewizorze, aparacie cyfrowym, kalkulatorze naukowym, konsoli do gier, zegarku, lodówce itd.
Wymienione wyżej urządzenia mają jedną cechę wspólną – mogą męczyć oczy. Stacjonarny zestaw komputerowy może być wyposażony w tradycyjny kineskopowy monitor CRT. Inne urządzenia posiadają wyświetlacz typu LCD. Oba rodzaje wyświetlaczy nie są przyjazne dla wzroku użytkownika. Wydzielają dużo światła, promieniowania elektromagnetycznego, migotają. Wielu uważa, że nie nadają się do komfortowego czytania. Ekrany mogą powodować tzw. syndrom biurowego oka. Objawia się on chwilowo zamazanym lub podwójnym widzeniem, pieczeniem, swędzeniem, zaczerwienieniem, łzawieniem oczu, światłowstrętem, częstym mruganiem[13]. Niektórzy są bardziej podatni na takie dolegliwości i czytanie na ekranie nie jest dla nich przyjemne. Długotrwała praca z wyświetlaczami może trwale popsuć wzrok. Czy jest zatem ratunek dla naszych udręczonych oczu? Tak, to e-papier.
Najlepiej przystosowanym do czytania urządzeniem jest czytnik e-booków, korzystający z technologii e-papieru.
E-papier, epapier, papier elektroniczny - to specjalny wyświetlacz dążący do imitacji papieru. Ma wiele jego cech – jest giętki, elastyczny, ma minimalną grubość, można go wielokrotnie zwijać i rozwijać. W wielu aspektach okazuje się lepszy od tradycyjnych wyświetlaczy: przede wszystkim nie świeci – tekst widzimy w świetle odbitym, dzięki czemu czytanie nie jest męczące dla oczu. Poza tym zapewnia lepszy współczynnik kontrastu w stosunku do zwykłych ekranów, a nawet w stosunku do zwykłej gazety. Tekst jest widoczny pod dowolnym kątem. Zużywa od 0,1% do 1% energii wymaganej do działania konwencjonalnego wyświetlacza. Energia wymagana jest tylko do zmiany stron, nie jest pobierana przy obrazie statycznym. Docelowo e-papier ma zastąpić wszystkie inne rodzaje wyświetlaczy. Na razie nie jest aż tak zaawansowany technologicznie by im dorównać, np. nie nadaje się do wyświetlania obrazu ruchomego.
Elektroniczny papier poddaje w wątpliwość sens stosowania zwykłego papieru jako nośnika informacji. Barbarzyńskie wydaje się drukowanie tysięcy identycznych, opasłych tomów ksiąg, podczas gdy można opublikować dzieło w Internecie, by zainteresowani ściągnęli je za darmo lub kupili i umieścili na swojej e-kartce.
W Internecie aż roi się od serwisów udostępniających cyfrowe publikacje. Do najważniejszych należy oczywiście zaliczyć biblioteki cyfrowe. Niestety, jak już wcześniej wspomniano, aktualnie obowiązujące prawo autorskie powoduje, że nie zawsze znajdziemy w nich to, czego szukamy. W takiej sytuacji skorzystać można z serwisów komercyjnych. Jest ich naprawdę wiele. Te miejsca z elektronicznymi publikacjami pozwalają na zakup e-booków w formatach rozpoznawalnych przez wiele urządzeń, np. komputery, smartfony, e-czytniki. Często przed zakupem pełnej wersji książki można zapoznać się z jej bezpłatnym fragmentem. Zamiast kupować plik na zawsze, można go jedynie wypożyczyć na określony czas i dzięki temu zapłacić mniej. Niektóre serwisy zawierają również multimedia – można zakupić gry, filmy, muzykę i audiobooki. Zwykle dodana jest funkcjonalność komentowania poszczególnych pozycji – można zapoznać się z opinią innych na temat interesującego e-dokumentu, co ułatwia decyzję o zakupie.
Digitalizacja, e-papier i Internet zmienią także oblicze prasy, co być może, będzie mieć pewien wpływ na spadek produkcji papieru. Gazety i czasopisma nie znikną jednak całkowicie, co najwyżej przeniosą się w cyfrowy świat. Równie barbarzyńskie, co drukowanie wielkich nakładów książek, jest codzienne drukowanie milionów egzemplarzy gazet. Wydawnictwa ciągłe, w zależności od ich periodyczności, w ciągu jednego lub kilku dni stają się zdezaktualizowane. Trafiają na makulaturę lub na wysypisko. A góra niepotrzebnego papieru rośnie. Jest to godnym potępienia marnotrawstwem.
Digitalizacja to bardzo dobry sposób na ochronę środowiska. Produkcja papieru szkodzi człowiekowi i naszej planecie. Digitalizacja jest w stanie ograniczyć jego użycie, a w przyszłości zupełnie wyeliminować. Digitalizacja, zamiast wielkiego stosu książek i gazet, oferuje jeden niewielki czytnik wielokrotnego użytku. Postęp technologiczny powoduje, że czytniki takie stają się coraz doskonalsze i czytanie przy ich pomocy przestaje komfortem odbiegać od czytania „z papieru”, a nawet więcej, mogą symulować papier, przybrać postać kodeksu lub kolorowego magazynu.
Tematem artykułu była digitalizacja zbiorów bibliotecznych. Ma ona więcej zalet aniżeli wad i jej zastosowanie może być naprawdę szerokie. Ułatwia archiwizację zbiorów i ich udostępnianie oraz pozwala chronić środowisko.
Jeśli chodzi o ochronę zbiorów, digitalizacja jest w stanie zapewnić dziedzictwu narodowemu przetrwanie przez długi okres czasu, a przynajmniej w dużym stopniu uczynić to bardziej prawdopodobnym. Przy prawidłowym rozporządzaniu zbiorami cyfrowymi będą one nieśmiertelne – nie strawi ich ogień, nie pochłonie woda, nie „nadgryzie” ząb czasu. Wszystkich zagrożeń można uniknąć, tworząc coraz to nowe kopie oryginalnych dokumentów. Digitalizacja powinna być trzecią, po profilaktyce i konserwacji, metodą archiwizacji materiałów bibliotecznych. Nie może ona profilaktyki i konserwacji wykluczać, a powinna uzupełniać.
Digitalizacja to również bardzo dobra metoda udostępniania zbiorów. W wielkim stopniu ułatwia ona korzystanie ze zbiorów bibliotecznych. Znosi wiele ograniczeń, które stały przed ludźmi w dotarciu do zawartości bibliotek – czasu, odległości, liczby egzemplarzy. Digitalizacja sprawia, że zbiory mogą być rozpowszechniane w stopniu dotąd w historii nie zaobserwowanym. Jest to technologia bez precedensu. Użytkownik zyskuje możliwość nieograniczonej eksploracji oceanu wiedzy i znalezienia bardzo wielu informacji w bardzo krótkim czasie.
Digitalizacja to bardzo dobry sposób ochrony środowiska człowieka. Dzięki niej ludzkość jest w stanie ograniczyć zużycie papieru lub zupełnie go wyeliminować. Zamiast wycinki drzew, stosowania chemikaliów, stosu grubych ksiąg i szybko dezaktualizujących się wydawnictw ciągłych oraz ulotek, oferuje jeden wygodny czytnik elektroniczny.
Digitalizacja to zatem więcej niż tylko potrzeba, to konieczność. Bez digitalizacji zbiory biblioteczne prędzej czy później czeka zagłada i zapomnienie, bariery w dostępie do wiedzy pozostaną, a środowisko cierpieć będzie z powodu produkcji papieru.
[1] Walczak, M. (2010), Ochrona pamięci o bezpowrotnie utraconych zbiorach bibliotecznych w latach wojny i okupacji hitlerowskiej (1939-1945), w: Kowalska, S. (red.), Wybrane aspekty ochrony polskiego dziedzictwa kulturowego, Poznań ; Kalisz, s. 7-15.
[3] Lipińska, A. (2007), Rozwój myśli konserwatorskiej w realiach polskich bibliotek. 60 lat doświadczenia, w: Stachowska-Musiał, E. (red.), Zachowajmy przeszłość dla przyszłości. Nowoczesne technologie konserwacji zbiorów bibliotecznych : materiały z międzynarodowego seminarium, Warszawa, 29-30 marca 2007, Warszawa, s. 36-44.
[4] Stachowska-Musiał, E. (2006), Digitalizacja a ochrona zbiorów, w: Stefańczyk, E. (red.), Dygitalizacja zbiorów bibliotecznych. Materiały z ogólnopolskiej konferencji pt. „Dygitalizacja zbiorów bibliotecznych”. Warszawa 3-4 czerwca 2005, Warszawa, s. 69.
[5] Drewniewska-Idziak, B., Stachowska-Musiał, E. (2006), Ochrona zbiorów w polskich bibliotekach i archiwach, „Notes Konserwatorski”, nr 10, s. 33.
[6] Test 21 płyt DVD i Blu-Ray, dostępny na WWW: http://www.komputerswiat.pl/testy/sprzet/nosniki-optyczne/2010/05/test-plyt-dvd-i-blu-ray.aspx#1239, dostęp 28 grudnia 2013.
[7] Peak oil. Szczyt produkcji ropy naftowej, dostępny na WWW: www.peakoil.pl, dostęp 10 kwietnia 2011.
[8] Trembowiecki, A. (2006), Digitalizacja zbiorów bibliotecznych, Warszawa, s. 23.
[9] Żmigrodzki, Z. (red.) (1998), Bibliotekarstwo, Warszawa, s. 17.
[10] Szczepańska, B. (2007), Prawo autorskie. Ochrona dzieł elektronicznych. w: Woźniak-Kasperek, J. Franke, J. (red.), Biblioteki cyfrowe : projekty, realizacje, technologie, Warszawa, s.51-65.
[12] Papier na wagę złota, dostępony na WWW: http://www.ekoportal.eu/Ochrona_przyrody/Papier_na_wage_zlota.html, dostęp 10 kwietnia 2011.
[13] Użytkowanie monitorów a wzrok, dostępny na WWW: http://www.visioncare.pl/pl/show/uzytkowanie-monitorow-a-wzrok, dostęp 09 maja 2011.